No cóż, jaki ten film jest, chyba każdy widzi :) Nie ma co tu liczyć na jakąś nieszablonową historię poza samym faktem, że duch ożywa dzięki grze komputerowej, czego jeszcze w horrorze raczej nie widziałem... Ale poza tym historia kręci się praktycznie jak po sznureczku. Niczym w slasherze albo w jakimś Oszukać Przeznaczenie kolejni bohaterzy są eliminowani. Ale ta akcja tutaj brnie do przodu bez chwili wytchnienia. Poważnie, pomiędzy kolejnymi zgonami nie ma tu czasu na jakąkolwiek refleksję. I najwyraźniej, bohaterzy też nie lgną w stronę zadumy. W błyskawicznych, kompletnie pozbawionych empatii dialogach podsumowują śmierci kolejnych znajomych. Swoją drogą bohaterzy są tak płytcy, że widz raczej będzie mieć głęboko w nosie ich kolejne losy.
Montaż zdaje się celowo jest bardzo szybki gdyż w swej dynamice przypominać ma właśnie grę komputerową. Naprawdę dawno nie oglądałem tak dynamicznego montażu, który nie odpuszcza niemalże przez cały film. I ten wściekły montaż potrafi faktycznie denerwować. Lecz mimo tego i całej tej tandetnej historii... da się to wszystko obejrzeć. Nawet nie jestem w stanie wyjaśnić dlaczego, ale seans upłynął mi raczej szybko i mimo, że nie jest to film, który zostanie ze mną na dłużej, to też nie jest na tyle tragiczny, by od razu wrzucać go do galerii wstydu.
To chyba jeden z tych filmów, gdzie mimo braku scenariusza, tandetnej historii, denerwującego montażu i bardzo płytkich postaci, można raczej bez większego problemu przebrnąć aż do zakończenia. I nawet nie wiem dlaczego. Być może sam wygląd potworów, duchów i wszelkich wynaturzeń, które pojawiają się tu i tam, to jedna z największych zalet filmu. Ale inne jakoś ciężko mi znaleźć.
5/10.